środa, 6 lipca 2011

Wolność słowa

Jedno z podstawowych praw człowieka; wolność, którą zaraz po prawie do własności wymienia się jako filary demokracji, wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego została mocnym kopniakiem uświadomiona, gdzie w polskim państwie jest jej miejsce.

Chichotem losu jest fakt, że niemal w tej samej chwili, gdy TK orzekał w sprawie trzy letnich kar za znieważenie prezydenta, na sąsiedniej Białorusi korespondent GW Andrzej Poczobut został skazany na dwa lata (co prawda w zawieszeniu, ale inne to zawieszenie niż zawieszenie w polskim prawie)dokładnie za tę samą, straszliwą zbrodnię przeciwko Ojcowi Narodu. Dziennikarz i tak może mówić o szczęściu, gdyż surowy kodeks białoruski za rzucanie obelg pod adresem Miłościwie Panujących groziło mu... trzy lata (sic!) łagrów. 

Mając ww. na względzie, wydaję mi się zupełnie usprawiedliwione stwierdzenie, że w dniu szóstym lipca dwa tysiące jedenastego roku stanowiska Polski i Białorusi uległy zbliżeniu. 

Na marginesie: nie obchodzi mnie zupełnie, kto na wprowadzenie takiej nowelizacji wpadł, kto ją zatwierdził, kto przegłosował, kto podpisał. Mam to kompletnie "we d**ie". Ten, kto bluzga na prezydenta (oczywiście na urząd, a nie na osobę) traci godność osobistą w oczach społeczeństwa i jest to najwyższa i jedyna kara, jaka powinna go za owe bluzgi spotkać. Jeśli państwo takiego chama postanawia karać TRZEMA LATAMI WIĘZIENIA to jest to oznaką gigantycznej słabości - nie tylko samego państwa jako instytucji, ale także sprawujących władzę (którzy boją się, że bez oficjalnego ukarania chama społeczeństwo nie zorientuje się, że cham jest chamem i należy mu się jedynie pogarda) oraz samego społeczeństwa (że jego przytłaczająca większość chamów takowych pogardą nie darzy).

I na koniec ciekawostka: 
Choć znieważenie prezydenta nie jest wg. polskiego KK tak makabryczną zbrodnią jak niepłacenie podatków (5 lat), to jest równie ciężkim przestępstwem jak dokonanie aborcji (3 lata), i o 50% poważniejszym niż zakatowanie zwierzęcia (2 lata).

Zaiste, pióro silniejsze od miecza! 

1 komentarz:

  1. Ogólnie się zgadzam, temat można byłoby pewnie rozwinąć o instytucję ścigania za niektóre przestępstwa "z urzędu"

    Inna sprawa, że kiedy do wyborów idzie np. 40% ludzi, a z tego niewiele więcej niż połowa wybiera takiego prezydenta, to napiętnowanie chama przez społeczeństwo nie jest wcale takie oczywiste.


    Przy okazji, taki przykład: wchodzę do busa, duchota jak ch.j, okna pozamykane wszystkie. A ludzie siedzą jak krowy i się kiszą, bo na oknach napisane że nie otwierać, bo klima niby działa. A skoro jest napisane, to ludzie myślą że faktycznie działa...

    I trochę tak jest z niektórymi ustawami, zwalniają z myślenia co jest dobre. Obraził prezydenta to idzie do pierdla, proste :)

    OdpowiedzUsuń