wtorek, 27 września 2011

38.11.01 - Skąd, Wręcz Przeciwnie - pachnie przedziwnie!

Dzisiejszego poranka światło dzienne ujrzał nowy, błyszczący tzw. ilustrowany tygodnik opinii - "Wręcz Przeciwnie" i od razu przeszedł do śmiałego ataku na zasiedziałe tyłasy zgnuśniałych polskich czytelników przy użyciu ostrej jak brzytwa okładki (hu, hu, hu).

Bierz do dzioba!!! DO DZIOBA!!!

Coś Wam to przypomina? Tak, tak, stare dobre okładki Wprost, straszące nas setkami tysięcy ludzki ofiar choroby Creutzfelda-Jacoba, Eriką Steinbach w gestapowskim mundurze ujeżdżającą Gerharda Schroedera, czy też

TYM!

Bierzcie do dzioba! DO DZIOBA!!!


Okładka nie powinna nikogo dziwić - redaktorem naczelnym nowego magazynu jest Jan Piński, RedNacz Wprostu w roku 2009.

Tytuł startuje z pewnym opóźnieniem - pierwszy numer miał się ukazać już tydzień temu pod nazwą "Wprost Przeciwnie" oraz nieco innym logo, bardziej kojarzącym się z Wprost sprzed panowania Tomasza Lisa Pierwszego.


Niestety - konkurencja nie zaspała i dokonała szybkiego ataku wyprzedzającego, którego nie powstydziliby się nawet zahartowani w małej dywersji chłopcy z SzSz - postraszyła Ruch (największego dystrybutora prasy na naszym rynku)! Nie chcąc rezygnować z tak szerokiego źródła dystrybucji Piński i s-ka zmienili nieco nazwę i ruszyli do ataku. 

I jaka jest ta nowa gazetka? Powiem szczerze - po pierwszej, dość pobieżnej lekturze - licha!. Wręcz Przeciwnie zapowiadane jako czasopismo całkowicie "pod prąd", prezentujące autorów t.j. Cenckiewicz (ów po ujrzeniu okładki stwierdził, że ostatni raz publikuje na łamach WP), JKM, Terlikowski, czy Gwiazdowski, jest zdecydowanie za mało polityczne! Może wydawać się to paradoksalne, ale dobór artykułów z pierwszego numeru przywodzi raczej na myśl Przekrój, niż Politykę czy Uważam Rze. Jedynym prawdziwie politycznym artykułem w całej gazecie jest fragment nowej książki o Donaldzie Tusku, autorstwa Sławomira Cenckiewiecza i Adama Chmielarza. Brak tematów politycznych dziwi - zwłaszcza, że już za 2 tygodnie wybory. 

Po drugie - brak ostrego jechania po bandzie! Nawet Korwin jakiś przytłumiony... Zresztą pozostali felietoniści również - trochę jakby się bali? Może zostali stonowani obowiązkiem napisania "wstępniaków" do swoich rubryk? Przykładowo tekst Roberta Gwiazdowskiego to śpiewka, którą ów powtarzał na swoim blogu, w wywiadach, czy artykułach już dziesiątki razy! Temat z okładki (jak informuje spis treści - cover story) autorstwa Tomasza Terlikowskiego również niczym się nie różni od setek wcześniejszych wypowiedzi znanego z do tej pory głównie z Frondy (i nieugiętego ultrakatolicyzmu) publicysty. Gdzie ta świeżość, gdzie ten nigdy wcześniej nie wbity w mrowisko kij się pytam?! 

Z drugiej strony za wiele miejsca do przeginania pałki nie ma, skoro większość artykułów to ciekawostki naukowe, ciekawostki biznesowe lub ciekawostki o kulturze. Wszystkie po równo mało ciekawe... czyli po trzecie - wieje nudą! Ranking najlepiej zarabiających pisarzy? Sylwetka Rowana Atkinsona? 30 lat boomu polskiego rocka wg Leszczyńskiego "Mopamana" Roberta? Historia kina 3d? Po pierwsze - kogo to obchodzi?! Po drugie - takich artykułów było (i wciąż jest - w sieci) na pęczki! Skrótowce n.t. nowinek technologicznych i ruchów na giełdzie (w stylu - nowa marka - Angry Birds!)? Ani to ważkie, ani wymagające głębokiej analizy... ot, lekkie, łatwe i przyjemne... 

... więc cztery - poziom artykułów. Nie odstaje on znacząco od średniej krajowej, ale... cóż - w głębi duszy miałem nadzieję na naprawdę coś z pazurem - czy to na artykuł śledczy, czy może tekst wyczerpująco objaśniający funkcjonowanie jakichś zawiłych zjawisk społeczno-ekonomicznych. Nic z tych rzeczy! Jest według znanej sztancy - dwie-trzy wypowiedzi "znawców" ujęte w spójny tekst. Forma tekstów zatrważająco przypomina robotę, którą w ciągu dwóch godzin można odwalić korzystając jedynie z internetu. Streszczenie kilku badań (oczywiście zakończonych zbieżnymi rezultatami - żadnej polemiki, niejasności - nic z tych rzeczy), przełożenie z polskiego na nasze, itp. A przecież tyle dzieje się dokoła, czas wielkiego kryzysu, niepewności, wyborów... ech. Niestety - słabo! 

Na koniec zostaje najcięższy grzech - oczywiście wynikający z uproszczeń oraz podciągania faktów pod linię czasopisma. Artykuł, który najbardziej mnie najbardziej zainteresował, dotyczył edukacji. Zawarto w nim wzorcowy wręcz przykład błędnego rozumowania w postaci następująca implikacja: a) W Szwajcarii najwięcej młodzieży ma pracę; b) W Szwajcarii nie istnieje resort edukacji - jego rolę przejęły poszczególne kantony - a stąd już prawie krok do rezygnacji z edukacji publicznej; ergo z b) wynika a) - brak edukacji publicznej = praca dla młodzieży. Z pewnością kondycja rynku pracy w danym państwie zależy tylko i wyłącznie od istnienia, bądź nieistnienia publicznej edukacji. Za takie mącenie ludziom w głowach powinna obowiązywać kara zjedzenia dwunastu wybrzuszonych jogurtów. 

Co więc zostało z idei przebojowego tygodnika liberalno-konserwatywnego? Zdecydowanie za dużo konserwy (teksty Terlikowskiego, absurdalny wywiad dotyczący przywrócenia chłosty dla drobnych przestępców, czy artykuł o dominującej roli ojca w wychowywaniu dziecka), zdecydowanie za mało liberalizmu. Jednak mnie najbardziej boli całkowity brak błyskotliwych, ostrych, świetnych i przemyślanych tekstów. 

Mimo sponsorowanych treści i reklam takich kolosów biznesu jak Grupa Baobab - jakoś nie wróżę Wręcz Przeciwnie długiego życia, a nawet wprost przeciwnie - wieszczę szybki zgon.

3 komentarze:

  1. ja po reklamie jaką zrobił im JKM nawet sobie kupiłem dzisiaj do pociągu.

    Niestety nie wiem co jest nieświeże i jak kto pisze gdzie indziej, bo nie czytam za często gazet papierowych -no i na tę chwilę przeczytałem może z 60% tekstów.

    Ogólnie dla mnie jak na pierwszy numer może być, może się rozkręci. Sporo faktycznie ogólników, ale to dla mnie taka zapowiedź "o czym ogólnie będzie" ta gazeta.

    Na głębszą polemikę nie mam teraz czasu i ochoty.. (zresztą nie ma o czym dopóki nie doczytałem do końca) więc dodam tylko że polityki dla mnie akurat jest w sam raz na ilość, ale np. co do jakości wspomnianych "zapychaczy" to akurat się zgadzam.

    OdpowiedzUsuń
  2. No ale widzisz Grzesiu - piszesz, że zachęciła cię do pisma reklama JKMa, który pewnie nie proponował ciekawych artykułów o psychologii czy kinie 3D, a raczej była ukierunkowana w stronę polityki... czy tak?

    OdpowiedzUsuń
  3. nie omyliłeś się, Maćku. "WP" RIP [*]

    OdpowiedzUsuń